Dzięki Bogu, że znowu stał się arogancki i władczy. Kolana jej miękły i czuła się
nieswojo, gdy traktował ją inaczej niż zwykle. - Będzie musiał mi pan zaufać. 12 Plotki i atmosfera skandalu mogły przeszkodzić guwernantce w znalezieniu następnej posady, ale niekoniecznie musiały zniechęcić obecnych na balu u Bentleyów mężczyzn do zapraszania jej do tańca. Na wszelki wypadek postanowiła siedzieć cicho w kąciku razem z panią Delacroix, zwłaszcza że miała o czym dumać. Szybko jednak się przekonała, że nie będzie jej dane spokojnie porozmyślać. Fiona zapragnęła podzielić się z nią plotkami o uczestnikach przyjęcia. W dodatku od czasu do czasu jakiś dżentelmen mimo wszystko prosił Alexandrę do tańca. Owo stałe zainteresowanie pomagało trzymać Virgila w bezpiecznej odległości i ratowało przed gadulstwem pani Delacroix. Humor psuła jej jedynie świadomość, że wszyscy uważają ją za własność Kilcairna, ale przynajmniej nikt nie ważył się na insynuacje. - Jestem wyczerpana! - oznajmiła Rose, padając na miękkie siedzenie karocy. - Cieszę się, że zostaliśmy. Fiona poklepała córkę po kolanie. - Bardzo się spodobałaś, moje dziecko! Widziałeś, Lucienie, ilu młodych dżentelmenów i dam chciało porozmawiać z naszą Rose? Hrabia wcisnął się w kąt powozu i zamknął oczy. - W swych dokonaniach panna Gallant przeszła moje najśmielsze oczekiwania. - Ponieważ Rose jest świetną uczennicą - oświadczyła pani Delacroix. Alexandra poruszyła obolałymi palcami stóp. - To prawda - przyznała. - Wiecie, o czym myślałam? - zapytała Fiona. Jej zielone oczy błyszczały. - Nawet nie próbuję zgadywać - mruknął Kilcairn. - Urodziny Rose są już za dziesięć dni. Powinieneś wydać wielkie przyjęcie, Lucienie. Zaproś samą londyńską śmietankę. Pomogę przy dekoracjach i układaniu programu. Musi być bardzo wystawnie! Hrabia uchylił powiekę. - Koszmar - stwierdził i wrócił do udawanej drzemki. Kuzynka pociągnęła nosem. - Milordzie - odezwała się Alexandra - decyzji o urządzeniu przyjęcia nie należy podejmować o drugiej w nocy, a szczególnie po tak wyczerpującym wieczorze. - Dobrze - burknął. - Odmówię rano. Oczy Rose wypełniły się łzami, ale guwernantka gestem nakazała jej spokój i dała do zrozumienia, że sama załatwi sprawę. Resztę drogi spędzili w milczeniu. Wydawało się, że Kilcairn zasnął, choć było bardziej prawdopodobne, że po prostu nie chce mu się rozmawiać z krewniaczkami. Alexandra natomiast zastanawiała się z niepokojem, czy po powrocie do domu hrabia ponowi pytanie o Virgila Rettinga. Zdecydowała, że powie mu wszystko. Tego wieczoru dwa razy przyszedł jej na ratunek... Jeszcze nikt nie próbował wybawiać jej z opresji. Uśmiechnęła się lekko w ciemności na myśl, że zarówno ona, jak i jej jedyny obrońca mają podobnie zaszarganą reputację. Pojazd zakołysał się i stanął. Lucien od razu otworzył oczy. Nie sprawiał wrażenia nagle wyrwanego ze snu. W holu Alexandra zdjęła szal i ruszyła po schodach za paniami Delacroix. Nagle silne dłonie objęły ją w talii i zatrzymały. - Proszę się z nimi pożegnać - szepnął jej hrabia do ucha. - Dobranoc, Rose, pani Delacroix - powiedziała, starając się panować nad głosem. Dziewczyna się odwróciła. - Nie idziesz do łóżka, Lex? - Za chwilę. Muszę zajść do biblioteki po nową książkę. - Nie dałabym rady teraz czytać - oświadczyła Fiona, dotarłszy na podest. - Będę spać do południa. Dobranoc, Lucienie.