Kat pokręciła głową.

  • Faris

Kat pokręciła głową.

08 August 2022 by Faris

- On pracuje koło Marble Arch i w ogóle nie ma czasu na chodzenie po sklepach. Jeśli kupię coś u Selfridge'a, a nie trafię w jego gust, to przynajmniej będzie miał blisko, żeby wymienić. - Popatrzyła z namysłem na kolegów. - A może któryś z was pomoże mi wybrać? - Nie ja - odrzekł szybko Fairbairn. - Nie cierpię wybierania prezentów. Matthew zerknął na zegarek. - Tylko musimy się pośpieszyć. Poszli do działu krawatów na parterze, gdzie na życzenie Kat Matthew zarzucał sobie kolejno na szyję nieskończoną liczbę jedwabnych krawatów o niepoważnym charakterze. - Matthew! Tak myślałam, że to ty! Obrócił się i zobaczył obładowaną torbami Zuzannę. - Jak się masz? - Jakoś... - Zerknęła na Kat, nie kryjąc ciekawości. - Nie przedstawisz mnie? Dopełnił formalności. - Pracujemy w tej samej firmie - dodała Kat. - Jasne - bąknęła Zuzanna. Wczesnym wieczorem zasiadła przy biurku, gapiąc się na telefon i próbując zająć racjonalne stanowisko wobec tego, co widziała. Czuła, że zbadała już każdą inną ścieżkę, przetrząsając swój umysł 201 oraz sumienie bez chwili wytchnienia. Najchętniej porozmawiałaby Sylwią, ale to akurat nie wchodziło w rachubę, więc pozostawała tylko Flic. Oczywiście nie powie jej o rysunkach, tylko o pasie cnoty. A Matthew i jego rudowłosa koleżanka przynajmniej dostarczyli jej pretekstu do rozpoczęcia rozmowy. Zuzanna skamieniała ze zgrozy, kiedy zobaczyła, jak śmieją się przy tych krawatach. Ostatnio jakaś część jej umysłu zaczynała skłaniać się do przekonania, że Matthew bardziej zasługiwał na miłość Karo, niż jej się przedtem wydawało. Teraz jednak to wrażenie zostało raz na zawsze pogrzebane. Jak strasznie szybko zbolały wdowiec zapomniał o swej stracie! Świadomość tego sprawiła, że Zuzanna jeszcze bardziej zapragnęła ponownie nawiązać dawną nić porozumienia z siostrami Walters, a przede wszystkim z Imogen. Droga ku temu wydawała się jednak mocno problematyczna. Umyślne sypanie soli na rany, które ostatnio zaczynały się zasklepiać... A jednak - była tego pewna - działała w najbardziej słusznej sprawie. Gdyż to, co ukrywała Imogen, było właśnie najboleśniejszą, najbardziej jątrzącą się raną, a także prawdopodobnie główną przyczyną zarówno jej wcześniejszej depresji, jak późniejszej próby samobójczej. I nawet jeśli nie zrobiła tego z pełnym przekonaniem, za następnym razem może być inaczej. Zuzanna zadrżała na samą myśl o tym. Podniosła słuchawkę, wystukała numer i z zapartym tchem czekała, kto odbierze. To była Flic. Imogen była w ogrodzie z Kahlim, kiedy nadeszła Flic. Stary John prosił je, żeby pilnowały psa i starały się wybić mu z głowy nowy zwyczaj kopania dziur na trawniku. - Znowu się tak zachowuje? - Flic zerknęła na retrievera w

Posted in: Bez kategorii Tagged: katarzyna smutniak, instagram filtry, jak wyprostować włosy bez użycia prostownicy,

Najczęściej czytane:

m, kto miał związek ...

ze sprawą jego sióstr. Moim zdaniem to świr. – Przez to, że schrzaniliśmy tamtą sprawę, rozpadła się jego rodzina. – Hayes, do cholery, posłuchaj sam siebie. Nie sknociliśmy tej sprawy, tylko jej nie ... [Read more...]

jali do małej ...

łodzi. – Poczekaj. Nie ma mowy. – Bliżej. – Bentz nie dawał wygraną. ... [Read more...]

194

Przechyliła ją i biały cukier zaczął sypać się na Sugar. - Takie słodkie imię - powiedziała Atropos i zanuciła: Niewinna panienko Sugar chciała krzyczeć. Wrzeszczeć. Nabluzgać tej strasznej, chorej kobiecie. Ale mogła tylko patrzeć. Posyp mnie cukrem Jedna torba to za mało. Atropos otworzyła kolejną i nie przestawała sypać, na łóżko, na Cricket, na Sugar. Mówiła coś o owadach i pająkach, o tkankach miękkich, o tym, że Sugar jest dziwką. Szum słodkich kryształków zagłuszał jej słowa. Cukier sypał się na Sugar, na jej włosy, ręce, na całe ciało, wreszcie na twarz. Zachłysnęła się, zakrztusiła, wciąż nie dowierzając. Nie, nie, nie! Proszę, przestań. Proszę, niech ktoś mi pomoże. Rozdział 31 Reed żałował, że nie może być w dwóch miejscach jednocześnie. Razem z Montoyą i Morrisette zajechał przed dom Caitlyn Bandeaux, nie zastał jej i zlecił przeszukanie domu dwóm policjantom. Ufał, że Landon i Metzger porządnie wykonają swoją robotę. On tymczasem pojedzie do St. Simons i jeśli doda gazu, to wróci za kilka godzin. Jeżeli przegapi powrót Caitlyn, zajmie się nią później. Miał nadzieję, że znajdą w jej domu narzędzie zbrodni, ale zadowoli się każdym dowodem, który wskaże na związek Caitlyn z morderstwem. Droga do St. Simons zajęła im ponad godzinę. Oglądanie ciała Rebeki Wade nie należało do przyjemności; właściwie nawet nie było konieczne. Reed mógł poprosić o zdjęcia, jednak coś kazało mu przyjrzeć się ciału ofiary osobiście. Żołądek podszedł mu do gardła. Przypuszczał, że i Morrisette, i Montoyą czują się podobnie, ale udało im się nie zwymiotować. Od zastępcy szeryfa dowiedzieli się czegoś ciekawego. - ...Dentysta, od którego dostaliśmy dokumentację, znał dość dobrze Rebekę Wade. Od lat leczyła się u niego i muszę wam powiedzieć, że porządnie się zdenerwował na wieść, że mogła zostać zamordowana. - Zastępca szeryfa, Kroft, starszy, tęgi mężczyzna, pokiwał sam do siebie głową. Wyszli z kostnicy na ostre czerwcowe słońce Georgii. - A najlepsze jest to, że ona była mężatką. Zdaje się, mówiliście, że nie wiecie, czy ma jakichś bliskich. - Kroft zdjął na chwilę kapelusz, żeby przygładzić rzadkie siwe włosy. Reed skinął głową. - Niewiele o niej wiemy. - Dorastała w Michigan, w małym mieście niedaleko Ann Arbor. Dentysta, nazywa się Paxton, Timothy Paxton, znał ją, gdy była jeszcze dzieckiem, znał jej rodzinę, pamięta, że wyszła za mąż za kolegę ze studiów. Jej rodzice zmarli kilka lat temu. Paxton jest pewien, że jej mąż nazywał się Hunter, Hunt albo Huntington czy jakoś tak. Nie słyszał, żeby mieli dzieci, ale nie słyszał też nic o rozwodzie. - Adam Hunt? - zapytał Reed, wymieniając spojrzenia z Morrisette, - Jakoś tak. Tak. To może być on. 195 Nie było tu żadnego „może”. Reed był tego pewien. Cholera. Jak mogli to przeoczyć? Wysłuchał zastępcy szeryfa, a potem, w drodze powrotnej do Savannah, podał Montoi więcej szczegółów dotyczących sprawy. Morrisette zadzwoniła do dentysty i w bitwie na słowa pokonała recepcjonistkę, jakąś idiotkę, która nie chciała połączyć jej z gabinetem, tłumacząc, że pan doktor właśnie opracowuje ząb pod koronę. Jakby czyjaś cholerna korona była ważniejsza od śledztwa w sprawie morderstwa! W końcu uzyskała połączenie. Rozmawiając, zatkała sobie jedno ucho ręką. Reed przekroczył ograniczenie prędkości co najmniej o piętnaście na godzinę. Morrisette rozłączyła się i powiedziała: - Wygląda na to, że Kroft mówił prawdę. Dentysta to stary przyjaciel rodziny, bardzo się przejął śmiercią Rebeki. - Co powiedział na temat Hunta? - Niewiele więcej, niż dowiedzieliśmy się od Krofta. Rebeka poznała go na studiach, oboje studiowali psychologię, mieszkali przez jakiś czas razem, wyszła za niego, a potem doktor Paxton stracił z nią kontakt. Jej rodzice nie żyli od kilku lat. Jej małżeństwo chyba też. Jechali brzegiem oceanu przez płaskie, bagniste tereny. - Hunt będzie musiał nam wiele wyjaśnić. Czy ktoś z nim kiedykolwiek rozmawiał? - Kilka razy próbowałam. Powinnam być bardziej uparta - przyznała Morrisette, zmarszczyła brwi i sięgnęła po papierosy. Poczęstowała Montoyę i otworzyła okno. - Dwa razy byłam w jego gabinecie, ale go nie zastałam. Wczoraj do niego dzwoniłam. - Ale nie oddzwonił. - Nie. - Poszukajmy go. Przekażemy mu wiadomość o śmierci żony czy też byłej żony. Reed zastanawiał się nad rolą Hunta w tej sprawie. Jeżeli w ogóle jest w to zamieszany. Trzeba sprawdzić, czy zgłoszono zaginięcie Rebeki, czy Hunt i Wade byli wciąż małżeństwem, czy Hunt był już kiedyś w tych okolicach i czego tu właściwie szukał. Może wchodził w grę jakiś testament albo ubezpieczenie, a może ktoś jeszcze był w to zamieszany. Hunt i Caitlyn Bandeaux całowali się tak, jakby byli kochankami. Dodał gazu. Przez całą drogę rozmawiali o Adamie Huncie. Zatrzymał się przed domem Caitlyn, gdzie wciąż trwało przeszukiwanie. Podał kluczyki Morrisette i powiedział: - Pojedź do Hunta. Powiedz mu o Rebece Wade. Zorientuj się, co on wie. Ja zabiorę się z Metzgerem. - Potem zwrócił się do Montoi: - Może pan jechać z nią, jeśli pan chce... i niech pan dopilnuje, żeby nie wpakowała się w jakieś kłopoty. - Pieprz się! - powiedziała Morrisette z błyskiem w oku. - Wal się w tę tłustą, pierdzieloną dupę. Montoya uniósł brwi. - Proszę nawet nie pytać. Może po drodze opowie panu o swojej umowie z dzieciakami. Ma to pewien związek ze świnką skarbonką. - Żegnaj, świnko! - powiedziała do Reeda, gdy wysiadł z samochodu i zajęła jego miejsce. - Radzę zapiąć pasy - ostrzegł Montoyę i poszedł szybko kamienną ścieżką. Kątem oka dostrzegł nadjeżdżający samochód stacji telewizyjnej. Świetnie. Właśnie tego mu trzeba. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.kancelaria.augustow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste